Z popiołów niczym fenix powstaje, dawno umarły poeta.
Podnosi się, jednak nadal jest coś nie tak.
Blizny przeszłości pozostały, reinkarnacja nie pomogła wcale.
Stare demony pozostały, znów ciemną nocą nawiedzają,
Płomień Życia depczą, nie przestają, stare rany otwierają,
Z bólem przeszłości odwiedzają, spokojnie zasnąć nie dają.
W pełni przychodzi Ona, czarnym płaszczem otulona.
Nie mówi nic, chłodne spojrzenie śmierci ukojenie daje.
Do komnat czasu prowadzi, promyk nadziei pokazuje – mówi
- Za sto lat Ona cię ocali…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz