Topię smutki, bezkres samotności wdaje się we znaki.
Dno kieliszka wynurza się z otchłani.
Twoje imię nieustannie rani.
Zamykam oczy, we śnie przychodzi Ona, nieskazitelna, czernią odziana nieznajoma.
Dotykiem gasi uczuć żar, ból miłości przepada w otchłani,
Czule szepcze swój poemat, źródło uczuć w kamień przemienia.
Nie ma Cię dzisiaj, a wiecznie trwać miałaś.
Nie ma Cię dzisiaj, a miłość przysięgałaś.
Nie ma Cię dzisiaj, a wiecznie kochać miałaś.
W krainie cieni, ponownie Twą twarz ujrzałem.
Znów kochać Cię chcę mimo, że w bólu zabijałem.
Mimo, że na wieki wieków zapomnieć o Tobie chciałem.
Przepraszam, nie umiałem.
Wybacz Boże, kończę Życie.
Amen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz