Dawno temu w podróż wyruszyłem.
Na statek życia wsiadłem.
Wiele widziałem, Bardzo dużo przeżyłem.
Lat tyle poszukiwałem.
Wreszcie znalazłem Ciebie.
Zobaczyłem po raz pierwszy w przydrożnym barze.
Zakochałem się tego dnia.
Znalazłem Ciebie.
Tą, z którą do końca chcę być.
Lecz przeszłością Cię zraniłem.
Odejdę, jeżeli wszystko z chrzaniłem.
Odejdę jeżeli Ty powiesz bym odszedł.
Bez Ciebie nie istnieję,
Nie ma mnie bez Ciebie.
Stoję teraz na pokładzie.
Za horyzont o Tobie myśląc spoglądam.
Rozmyślam, siebie pytam...
A może by tak wysiąść, za burtę wyskoczyć.
Do innego portu zawinąć...
Nie przyziemnego, lecz do tego duchowego...
Rozpłynąć się po prostu tak,
Zamienić się w ciepły wiatr
Lecz na zawsze w sercu Twym zostanie cząstka mnie.
Drobna pamiątka po miłości którą darze Cię.
poniedziałek, 27 grudnia 2010
sobota, 25 grudnia 2010
Boję się…
Boję się…
Nie chciałem!
A jednak głupi zawiodłem Ciebie.
Przeszłość,
Chciałbym od niej uwolnić się,
Cofnąć czas,
Inaczej postąpić.
Przepraszam- cóż więcej powiedzieć mogę?
Boję się…
Boję się stracić Ciebie.
Boję się, że nie zechcesz ze mną być.
Przepraszam- ale Boję się…
Nie chciałem!
A jednak głupi zawiodłem Ciebie.
Przeszłość,
Chciałbym od niej uwolnić się,
Cofnąć czas,
Inaczej postąpić.
Przepraszam- cóż więcej powiedzieć mogę?
Boję się…
Boję się stracić Ciebie.
Boję się, że nie zechcesz ze mną być.
Przepraszam- ale Boję się…
Zawiodłem
Zawiodłem.
Zawiodłem Ciebie.
Przeszłością, tym co wydarzyło się lata wstecz.
Teraz jest mi z tym źle.
Spać nie mogę.
Myślami błąkam się gdzieś po świecie.
Powiesz bym nie przejmował się.
Nie potrafię tak!
Wobec Ciebie obojętnym być nie umiem.
Proszę wybacz mi…
Zawiodłem Ciebie.
Przeszłością, tym co wydarzyło się lata wstecz.
Teraz jest mi z tym źle.
Spać nie mogę.
Myślami błąkam się gdzieś po świecie.
Powiesz bym nie przejmował się.
Nie potrafię tak!
Wobec Ciebie obojętnym być nie umiem.
Proszę wybacz mi…
niedziela, 19 grudnia 2010
Z Serca...
Dzisiejszy wieczór.
Powiesz to nic,
A dla mnie wspaniały był.
Obok mnie Ty,
Twoja buzia uśmiechnięta.
Nasza rozmowa, słów Twych smak.
Znów wyznałem uczucia me.
Powiedziałem co czuję,
Gdy obok Ciebie ktoś inny jest.
Zazdrość zżera mnie.
Nie chcesz szukać więcej,
Ja nie chcę też, znalazłem Ciebie i nie chcę innej już.
Chcę z Tobą zawsze być.
Wciąż masz tysiące swoich spraw,
A w Twych oczach widzę strach.
Strach na który ukojenie mam.
Piątek wieczorem.
Piątek wieczorem.
Po kłótni telefonicznej,
Spotkaliśmy się.
Rozmowę zaczęłaś.
Wszystko wyjaśnione, nie gniewam się.
Szczera rozmowa,
Znów dane mi było uśmiech prześliczny Twój zobaczyć.
Mówisz czar prysł, więc magii pomogę ja.
Z nieboskłonu eliksiry wszystkie skradnę.
Serca ogniem podgrzeję.
Z szczerości duszy miłości eliksir stworzę.
Nowe Życie podam Tobie na świąteczne śniadanie.
W wigilijną noc od stołu myślami odejdę.
Pieszo do Ciebie pójdę.
Gdy pozwolisz na pasterkę zabiorę Cię,
By w tak cudowną noc z Tobą być.
Z Tobą już zawszę być chcę, bo ja
Agata na prawdę Kocham Cię.
Po kłótni telefonicznej,
Spotkaliśmy się.
Rozmowę zaczęłaś.
Wszystko wyjaśnione, nie gniewam się.
Szczera rozmowa,
Znów dane mi było uśmiech prześliczny Twój zobaczyć.
Mówisz czar prysł, więc magii pomogę ja.
Z nieboskłonu eliksiry wszystkie skradnę.
Serca ogniem podgrzeję.
Z szczerości duszy miłości eliksir stworzę.
Nowe Życie podam Tobie na świąteczne śniadanie.
W wigilijną noc od stołu myślami odejdę.
Pieszo do Ciebie pójdę.
Gdy pozwolisz na pasterkę zabiorę Cię,
By w tak cudowną noc z Tobą być.
Z Tobą już zawszę być chcę, bo ja
Agata na prawdę Kocham Cię.
sobota, 11 grudnia 2010
....
Siedzisz w pokoju sama.
I ja gdzieś daleko siedzę sam.
Biegnąc myślami do Ciebie,
Spoglądam w bezkresną dal.
Stęsknione spojrzenie.
Oczy głodne wciąż,
Widoku Twego poszukują.
Serce w rytm bicia imię Twoje szepcze.
Myśli czas cały,
Wspomnienia przywołują,
W których razem Ty i ja.
Chwile gdzie wolniej płynie czas.
I ja gdzieś daleko siedzę sam.
Biegnąc myślami do Ciebie,
Spoglądam w bezkresną dal.
Stęsknione spojrzenie.
Oczy głodne wciąż,
Widoku Twego poszukują.
Serce w rytm bicia imię Twoje szepcze.
Myśli czas cały,
Wspomnienia przywołują,
W których razem Ty i ja.
Chwile gdzie wolniej płynie czas.
niedziela, 5 grudnia 2010
... o Życie...
Nie poddaje się,
Broni nie składam.
Wciąż walczę.
By być, by żyć.
Porażkami nie wzruszony.
Po upadku się podnoszę.
Co nie może zabić wzmocni.
Idę dalej.
Nie cofam się, wciąż walczę.
O uczucia Twe,
O bycie sobą walczę,
Nie przestanę.
Nie żałuję żadnej z chwil życia mego.
Wiara mą siłą.
Po upadku każdym wstaję.
Walczę...
Wierzę.
Jestem sobą.
Walczę o życie.
Idę dalej...
Broni nie składam.
Wciąż walczę.
By być, by żyć.
Porażkami nie wzruszony.
Po upadku się podnoszę.
Co nie może zabić wzmocni.
Idę dalej.
Nie cofam się, wciąż walczę.
O uczucia Twe,
O bycie sobą walczę,
Nie przestanę.
Nie żałuję żadnej z chwil życia mego.
Wiara mą siłą.
Po upadku każdym wstaję.
Walczę...
Wierzę.
Jestem sobą.
Walczę o życie.
Idę dalej...
piątek, 3 grudnia 2010
Wychodzę...!!!
Wychodzę z siebie.
Wychodzę, co robić mam?
Nie wiem...!
Złość mnie ogarnia!
Nerwy dają znać o sobie.
To dzieje się w mojej głowie.
Diabli mnie biorą!
Ogniem zionę.
Nie wiedząc co dzieje się.
Zostawiłaś wiadomość krótką!
Następnie zniknęłaś!
A ja jak pies z nadzieją wiernie czekam!
Pytam- co się stało?
Pytam- odpowiedzi próżno czekać.
Milczysz...
Gdy już powiesz coś...
Rzeczowo robisz to!
Dla spokoju świętego.
Zapewniam Cię!!!
Idiotom nie jestem!!!
Uczuciami mymi nie baw się!!!
Dziewczyno- na oczy przejrzyj!!!
Są ludzie którym na Tobie zależy!!!
Nie mówię tylko o sobie!!!
Rozejrzyj się do koła!
Zobacz co masz, co stracić możesz!
Są ludzie, którym zależy na Tobie!!!
Wychodzę, co robić mam?
Nie wiem...!
Złość mnie ogarnia!
Nerwy dają znać o sobie.
To dzieje się w mojej głowie.
Diabli mnie biorą!
Ogniem zionę.
Nie wiedząc co dzieje się.
Zostawiłaś wiadomość krótką!
Następnie zniknęłaś!
A ja jak pies z nadzieją wiernie czekam!
Pytam- co się stało?
Pytam- odpowiedzi próżno czekać.
Milczysz...
Gdy już powiesz coś...
Rzeczowo robisz to!
Dla spokoju świętego.
Zapewniam Cię!!!
Idiotom nie jestem!!!
Uczuciami mymi nie baw się!!!
Dziewczyno- na oczy przejrzyj!!!
Są ludzie którym na Tobie zależy!!!
Nie mówię tylko o sobie!!!
Rozejrzyj się do koła!
Zobacz co masz, co stracić możesz!
Są ludzie, którym zależy na Tobie!!!
środa, 1 grudnia 2010
Gwiazdeczko...
Nie cofnę się
Nie stanę
Nigdy nie poddam się
Zmierzam wprost do Ciebie
Z nadzieją że wyjdzie że się ułoży
Nie zwątpię
A gdy już Będziemy My
Niebiańskie szczęście
Skradnę dla Ciebie
Diabły pobiję piekło na spusty cztery pozamykam
Wszystkie smutki rozwieję
Nie pozwolę by wróciły już
Nie stanę
Nigdy nie poddam się
Zmierzam wprost do Ciebie
Z nadzieją że wyjdzie że się ułoży
Nie zwątpię
A gdy już Będziemy My
Niebiańskie szczęście
Skradnę dla Ciebie
Diabły pobiję piekło na spusty cztery pozamykam
Wszystkie smutki rozwieję
Nie pozwolę by wróciły już
sobota, 27 listopada 2010
Gdyby...
Gdyby miał Cię ktoś inny,
Czułbym się źle.
Gdybyś Ty Słońce moje przestała świecić dla mnie,
Szczęście zniknęło by.
Nie chciany odszedłbym w Ciszy,
By w otchłań piekielną zanurzyć się.
Duch mój błądził by po świecie,
Łańcuchami bólu skuty.
Serce pękło by na pół,
Ogniem płonącym do Ciebie by zionęło.
Ciało- proch marny, wiatrem rozwiany.
Może i do Ciebie trafiła by cząstka mała.
Czułbym się źle.
Gdybyś Ty Słońce moje przestała świecić dla mnie,
Szczęście zniknęło by.
Nie chciany odszedłbym w Ciszy,
By w otchłań piekielną zanurzyć się.
Duch mój błądził by po świecie,
Łańcuchami bólu skuty.
Serce pękło by na pół,
Ogniem płonącym do Ciebie by zionęło.
Ciało- proch marny, wiatrem rozwiany.
Może i do Ciebie trafiła by cząstka mała.
czwartek, 25 listopada 2010
Gdy jest Ci źle...
Kiedyś usłyszałem, że Anioły też płaczą, że zagubione bywają.
Na ścieżkach codzienności się błąkają.
Szarą rzeczywistością przytłaczane.
Głowę w skrzydłach chowają,
Rozpłakaną twarz skrywają.
Błękit załzawionych oczu Twych,
Deszczowe niebo chmurami wyścielone.
Kiedyś usłyszałem, że kiedy Anioł płacze,
Kiedy mówi, że go nie ma i nie było,
Bezlitosny grom jak Serce,
Niebo na pół rozdziera.
Wiatr zimny wstaje, porywa nadzieję.
Niesie ją na ziemię, z pól niebiańskich wyrwana.
Nie zauważysz gdy dotrze do Ciebie...
Na ramieniu usiądzie, w Sercu wykiełkuje.
Potok łez wysuszy, smutek skruszy.
Kiedyś usłyszałem, że Anioł też płacze.
Teraz już wiem, że prawdą to jest.
Na ścieżkach codzienności się błąkają.
Szarą rzeczywistością przytłaczane.
Głowę w skrzydłach chowają,
Rozpłakaną twarz skrywają.
Błękit załzawionych oczu Twych,
Deszczowe niebo chmurami wyścielone.
Kiedyś usłyszałem, że kiedy Anioł płacze,
Kiedy mówi, że go nie ma i nie było,
Bezlitosny grom jak Serce,
Niebo na pół rozdziera.
Wiatr zimny wstaje, porywa nadzieję.
Niesie ją na ziemię, z pól niebiańskich wyrwana.
Nie zauważysz gdy dotrze do Ciebie...
Na ramieniu usiądzie, w Sercu wykiełkuje.
Potok łez wysuszy, smutek skruszy.
Kiedyś usłyszałem, że Anioł też płacze.
Teraz już wiem, że prawdą to jest.
Zabiorę Cię właśnie tam...
Zabiorę Cię na spacer.
Mlecznej drogi szlakiem.
Do gwiazd Cię powiodę.
Na rajskiej polanie się zatrzymamy.
Wśród traw, kwiatów tysięcy,
Przy świetlików gwiezdnych blasku,
Pójdziemy łąką pachnącą.
Dla Ciebie zerwę najpiękniejszą z róż.
Objęci w pół pójdziemy nad niebiańskie wody.
W strumyku szczęścia zanurzymy nogi.
Zaś gdy snu nadejdzie pora,
Uplotę łoże z barwnych kwiatów.
Gdy zaśniesz ja nie odejdę.
Będę czuwał nad spokojem snu Twego.
Na śniadanie rajskie owoce podam.
Strach przegonię, nie pozwolę wrócić mu.
Już zawsze będę dla Ciebie,
Szczęściem nie przestanę darzyć Cię.
Mlecznej drogi szlakiem.
Do gwiazd Cię powiodę.
Na rajskiej polanie się zatrzymamy.
Wśród traw, kwiatów tysięcy,
Przy świetlików gwiezdnych blasku,
Pójdziemy łąką pachnącą.
Dla Ciebie zerwę najpiękniejszą z róż.
Objęci w pół pójdziemy nad niebiańskie wody.
W strumyku szczęścia zanurzymy nogi.
Zaś gdy snu nadejdzie pora,
Uplotę łoże z barwnych kwiatów.
Gdy zaśniesz ja nie odejdę.
Będę czuwał nad spokojem snu Twego.
Na śniadanie rajskie owoce podam.
Strach przegonię, nie pozwolę wrócić mu.
Już zawsze będę dla Ciebie,
Szczęściem nie przestanę darzyć Cię.
niedziela, 14 listopada 2010
Przepraszam
Uwierz proszę mi.
Ja nie chciałem.
Ja nie chcę źle.
Przepraszam, ja też błędy popełniam.
Czasem Głupiec we mnie się rodzi,
Czasem umysłem zawładnie mym.
Wiem przesadziłem,
Zdenerwowałem, mimo że nie chciałem.
Jakbym narzucić coś chciał- wyglądało.
Nie chciałem,
Nie chcę,
Nie będę nigdy chciał.
Sterować Tobą zamiaru nie mam!
Nie chcę tak!
Zmuszać nie chcę.
Przepraszam, ja też błędy popełniam.
Boje się jednego,
Ty Kochana wiesz czego.
Wiesz, że chcę byś i Ty chciała.
Ale nie zmuszana, z woli własnej.
Nie pod przymusem.
To Twojej Dłoni Dłoń moja od zawsze szuka.
To z braku Ciebie Dusza ma łka.
To do Ciebie serce płonie.
Za widokiem postaci Twej oczy tęsknią.
Słuch czeka łaknąc głosu Twego.
A ja nie wiem co więcej w takiej chwili mówi się.
Znam kilka prostych słów...
Przepraszam!
Nie gniewaj na mnie się!!
Ja nie chciałem.
Ja nie chcę źle.
Przepraszam, ja też błędy popełniam.
Czasem Głupiec we mnie się rodzi,
Czasem umysłem zawładnie mym.
Wiem przesadziłem,
Zdenerwowałem, mimo że nie chciałem.
Jakbym narzucić coś chciał- wyglądało.
Nie chciałem,
Nie chcę,
Nie będę nigdy chciał.
Sterować Tobą zamiaru nie mam!
Nie chcę tak!
Zmuszać nie chcę.
Przepraszam, ja też błędy popełniam.
Boje się jednego,
Ty Kochana wiesz czego.
Wiesz, że chcę byś i Ty chciała.
Ale nie zmuszana, z woli własnej.
Nie pod przymusem.
To Twojej Dłoni Dłoń moja od zawsze szuka.
To z braku Ciebie Dusza ma łka.
To do Ciebie serce płonie.
Za widokiem postaci Twej oczy tęsknią.
Słuch czeka łaknąc głosu Twego.
A ja nie wiem co więcej w takiej chwili mówi się.
Znam kilka prostych słów...
Przepraszam!
Nie gniewaj na mnie się!!
sobota, 13 listopada 2010
Dla Ciebie Chcę Być...
Dobry los dał znaleźć Ciebie.
Na rozwidleniu dróg pozwolił wybrać ścieżkę do Ciebie.
Może i długa, może i kręta.
Ale prowadzi do Ciebie.
Każda droga jest łatwiejsza,
Gdy widzę To Co Dobre Jest.
Marzyłem, od dawna szukałem.
We mgle błądziłem,
Przez góry cierniem usłane, boso przeszedłem.
Las piekielny pokonałem.
Smak bólu poznałem, zdradzony nie raz.
Czarcim ogniem smagany.
Ranne serce wyleczyłem,
Szedłem dalej...
By spotkać właśnie Ciebie,
By Właściwym Dla CIEBIE Być.
Na rozwidleniu dróg pozwolił wybrać ścieżkę do Ciebie.
Może i długa, może i kręta.
Ale prowadzi do Ciebie.
Każda droga jest łatwiejsza,
Gdy widzę To Co Dobre Jest.
Marzyłem, od dawna szukałem.
We mgle błądziłem,
Przez góry cierniem usłane, boso przeszedłem.
Las piekielny pokonałem.
Smak bólu poznałem, zdradzony nie raz.
Czarcim ogniem smagany.
Ranne serce wyleczyłem,
Szedłem dalej...
By spotkać właśnie Ciebie,
By Właściwym Dla CIEBIE Być.
piątek, 12 listopada 2010
To co dobre...
Byłem w Raju,
Byłem z Tobą.
Dni, wieczorów kilka.
Potok słów szczerych wylany.
Dłoń przy dłoni,
Powiew szczęścia,
Łyk spojrzenia Twego,
Coś Cudownego.
Błądzę w oceanach Duszy Twej.
Błądzę, płynąć nie przestanę.
Klucz do serca Twego znajdę,
Znajdę gdzieś na dnie.
Wejdę do Serca Twego.
Zamieszkam gdzieś na dnie.
Ogień rozpalę, podkładał będę stale.
Nigdy nie przestanę...
Byłem z Tobą.
Dni, wieczorów kilka.
Potok słów szczerych wylany.
Dłoń przy dłoni,
Powiew szczęścia,
Łyk spojrzenia Twego,
Coś Cudownego.
Błądzę w oceanach Duszy Twej.
Błądzę, płynąć nie przestanę.
Klucz do serca Twego znajdę,
Znajdę gdzieś na dnie.
Wejdę do Serca Twego.
Zamieszkam gdzieś na dnie.
Ogień rozpalę, podkładał będę stale.
Nigdy nie przestanę...
wtorek, 9 listopada 2010
Wierzę
Wierzę
Wierzę w Ciebie
Wierzę jak nikt inny
Nie zmienię stanowiska
Wierzę że się uda
Wierzę że któregoś dnia
Ty i ja że My powiemy
Wierzę w uczucie mną kierujące
Wierzę- Nie Przestanę
Nie poddam się
Nie stanę
Wierzę
Wierzę w Ciebie
Wierzę że będziemy My
Wierzę w Ciebie
Wierzę jak nikt inny
Nie zmienię stanowiska
Wierzę że się uda
Wierzę że któregoś dnia
Ty i ja że My powiemy
Wierzę w uczucie mną kierujące
Wierzę- Nie Przestanę
Nie poddam się
Nie stanę
Wierzę
Wierzę w Ciebie
Wierzę że będziemy My
poniedziałek, 1 listopada 2010
Wszystko czego pragnę.
Marzenia...
Marzenia się spełniają.
Raz jeszcze Anioła spotkać
Dane mi było.
Zobaczyć Jej twarz rumianom,
Usta zmysłowe tak,
Niebiańskie spojrzenie,
Błękit raju mego.
Przy Niej gwiazdy blask swój tracą,
Zawstydzony księżyc za horyzont się kryje,
Słońce gaśnie.
Bez końca chcę być przy Tobie.
Szczęściem obdarowywać pragnę Ciebie.
Gwiazdkę z nieba skradnę.
Oddam siebie, by mieć Ciebie.
poniedziałek, 25 października 2010
W odpowiedzi na...
Więc wyciągam swą dłoń,
Zabieram Cię daleko stąd.
W kraje dalekie powiodę,
Nigdy nie zawiodę.
Przy drogowskazach dróg tysięcy,
Ścieżkę wybrać pomogę.
Szlak ciernisty utoruję,
Nie zawrócę.
Sprawię by strach mógł wyjść, nie wracał już.
Gdy upadniesz- wstać pomogę.
Nie będziesz już się bać,
Samotności nie doświadczysz więcej.
Pochwycę zagubione marzenia,
Tobie zwrócę.
Nie skłamię,
Serca nie złamię.
Zabieram Cię daleko stąd.
W kraje dalekie powiodę,
Nigdy nie zawiodę.
Przy drogowskazach dróg tysięcy,
Ścieżkę wybrać pomogę.
Szlak ciernisty utoruję,
Nie zawrócę.
Sprawię by strach mógł wyjść, nie wracał już.
Gdy upadniesz- wstać pomogę.
Nie będziesz już się bać,
Samotności nie doświadczysz więcej.
Pochwycę zagubione marzenia,
Tobie zwrócę.
Nie skłamię,
Serca nie złamię.
środa, 20 października 2010
Spotkanie
Pierwsze spotkanie
W cztery oczy
Twarzą w twarz
Jej radosny uśmiech
Usta tak zmysłowe
Dłoń przy dłoni
Słowo po słowie
Rozmowa bez końca
Promień zachodzącego słońca
Spacer jak po nieba łąkach
W cztery oczy
Twarzą w twarz
Jej radosny uśmiech
Usta tak zmysłowe
Dłoń przy dłoni
Słowo po słowie
Rozmowa bez końca
Promień zachodzącego słońca
Spacer jak po nieba łąkach
poniedziałek, 18 października 2010
Nie odwrócę się
Poczekam
Otrę łzy
W potrzebie podam dłoń
Przytulę
Nie odwrócę się
Poczekam
Poczekam cierpliwie
Bezgłośnie
Bezszelestnie
Nie odwrócę się
Otrę łzy
Ramienia użyczę
Byś wypłakać mogła się
Gdy potrzeba zapłaczę z Tobą
Nie odwrócę się
W potrzebie podam dłoń
Przyjdę niespodziewanie
Gdy nadzieja zniknie
Zjawię się od tak
By rozwiać chmury czarne
Nie odwrócę się
Przytulę
Obejmę
Byś przed burzą smutkiem
Skryć mogła się
Nie odwrócę się
Nie odwrócę się
Nie powiem nic
Słowa nie wyrażą całego mnie
Nie odwrócę się
Otrę łzy
W potrzebie podam dłoń
Przytulę
Nie odwrócę się
Poczekam
Poczekam cierpliwie
Bezgłośnie
Bezszelestnie
Nie odwrócę się
Otrę łzy
Ramienia użyczę
Byś wypłakać mogła się
Gdy potrzeba zapłaczę z Tobą
Nie odwrócę się
W potrzebie podam dłoń
Przyjdę niespodziewanie
Gdy nadzieja zniknie
Zjawię się od tak
By rozwiać chmury czarne
Nie odwrócę się
Przytulę
Obejmę
Byś przed burzą smutkiem
Skryć mogła się
Nie odwrócę się
Nie odwrócę się
Nie powiem nic
Słowa nie wyrażą całego mnie
Nie odwrócę się
niedziela, 17 października 2010
Odejdę by...
Przed świtem,
Bezgłośnie odejdę,
W rejs wyruszę,
Wśród bałwanów fal popłynę.
Szukać miejsc nowych,
Dotrzeć gdzie ludzka stopa nie stanęła.
Przemierzę świat,
Z potworami morskimi walczył będę.
W sztorm nie stanę.
Na kraniec świata,
Za horyzont dotrę.
Raj znajdę,
Nie zbrukany cywilizacją Świat.
Miejsce znajdę,
W które będę mógł bez końca porywać Ciebie.
Bezgłośnie odejdę,
W rejs wyruszę,
Wśród bałwanów fal popłynę.
Szukać miejsc nowych,
Dotrzeć gdzie ludzka stopa nie stanęła.
Przemierzę świat,
Z potworami morskimi walczył będę.
W sztorm nie stanę.
Na kraniec świata,
Za horyzont dotrę.
Raj znajdę,
Nie zbrukany cywilizacją Świat.
Miejsce znajdę,
W które będę mógł bez końca porywać Ciebie.
niedziela, 3 października 2010
We mgle
Przyszłość
We mgle skąpana
Blada
Niewyraźna
Rozmazana
Wiedza tak cenna
Od stuleci pożądana
Niejasna
Wyboistą drogą usłana
Wyśniona
Wymarzona
Przez szarą rzeczywistość niszczona
Przyszłość kolorowa
Snem pisana
Przez rzeczywistość przytłaczana
We mgle skąpana
Blada
Niewyraźna
Rozmazana
Wiedza tak cenna
Od stuleci pożądana
Niejasna
Wyboistą drogą usłana
Wyśniona
Wymarzona
Przez szarą rzeczywistość niszczona
Przyszłość kolorowa
Snem pisana
Przez rzeczywistość przytłaczana
niedziela, 26 września 2010
Bajka
Bajka
Bajka się zaczyna
Scenariusz Życia
Kobiecą ręką pisany
Anielskim głosem czytany
Gwiazda co lśni na niebie
Dla mnie strzeże Ciebie
Zagląda w okno mrugając ochoczo do Ciebie
Słowa wypowiedziane przez mnie
Wiatr szeptać Tobie będzie
Księżyc stary rozjaśni niebo
Którym nasze myśli radosne
Biegną do siebie
Kometa zaś mleczną drogę nam otworzy
Którą we dwoje ruszymy.
Bajka się zaczyna
Scenariusz Życia
Kobiecą ręką pisany
Anielskim głosem czytany
Gwiazda co lśni na niebie
Dla mnie strzeże Ciebie
Zagląda w okno mrugając ochoczo do Ciebie
Słowa wypowiedziane przez mnie
Wiatr szeptać Tobie będzie
Księżyc stary rozjaśni niebo
Którym nasze myśli radosne
Biegną do siebie
Kometa zaś mleczną drogę nam otworzy
Którą we dwoje ruszymy.
sobota, 18 września 2010
Moja jesień
Deszcz jesienny bębni,
Deszcz jesienny gra.
Melodie ponure,
Szaro- Bure.
Wkoło pustka,
Znów jestem sam.
W ciszy skąpany,
Ostatni oddech bezgłośnie oddany.
Deszcz jesienny bębni,
Deszcz jesienny gra.
Cisza...
Cisza...
Gromów hukiem rozdarta.
Bezczelnie rozszarpana.
Deszcz jesienny bębni,
Deszcz jesienny gra.
Deszcz jesienny gra.
Melodie ponure,
Szaro- Bure.
Wkoło pustka,
Znów jestem sam.
W ciszy skąpany,
Ostatni oddech bezgłośnie oddany.
Deszcz jesienny bębni,
Deszcz jesienny gra.
Cisza...
Cisza...
Gromów hukiem rozdarta.
Bezczelnie rozszarpana.
Deszcz jesienny bębni,
Deszcz jesienny gra.
poniedziałek, 13 września 2010
...
Myśli jak konie gdzieś po stepie,
Biegną w dal.
Serce jak pegaz galopem
Po nieba łąkach gdzieś gna.
Dusza,
Dusza niczym motyl barwny
W kwiatach nieba brodzi.
Ciało skąpane w księżycowym blasku,
Łechtane falami wiatru.
Rozmarzyć się po prostu tak,
Być wolnym jak ptak,
Szybować w przestworzach ziemi.
Usłyszeć szept anioła w ciszy.
Rozpłynąć się w pejzażach snów.
Biegną w dal.
Serce jak pegaz galopem
Po nieba łąkach gdzieś gna.
Dusza,
Dusza niczym motyl barwny
W kwiatach nieba brodzi.
Ciało skąpane w księżycowym blasku,
Łechtane falami wiatru.
Rozmarzyć się po prostu tak,
Być wolnym jak ptak,
Szybować w przestworzach ziemi.
Usłyszeć szept anioła w ciszy.
Rozpłynąć się w pejzażach snów.
środa, 1 września 2010
A... w myślach... A... w sercu...
W niepogodę jesienną,
Gdy deszcz za oknem gra,
Przy muzyce myślami biegnąc
Gdzieś przed siebie.
Szukam wspomnień z nią związanych.
Uśmiechnięta, wiecznie rozpromieniona,
Ta jedyna, wyśniona.
Wierzę, że przyjdzie ten dzień,
W którym zjawi się,
Powie, że chce być kochaną.
Wierzę, że przyjdzie dzień,
W którym czerwień ust Twych,
Z swymi będę mógł złączyć.
Wierzę, że przyjdzie ten dzień.
Gdy deszcz za oknem gra,
Przy muzyce myślami biegnąc
Gdzieś przed siebie.
Szukam wspomnień z nią związanych.
Uśmiechnięta, wiecznie rozpromieniona,
Ta jedyna, wyśniona.
Wierzę, że przyjdzie ten dzień,
W którym zjawi się,
Powie, że chce być kochaną.
Wierzę, że przyjdzie dzień,
W którym czerwień ust Twych,
Z swymi będę mógł złączyć.
Wierzę, że przyjdzie ten dzień.
czwartek, 8 kwietnia 2010
Gniew
Mój gniew jest jak potok wezbrany po burzy.
Gniew w sercu mam na dnie
Pali, niszczy i zabija.
Dzięki Bogu powoli mija.
Niestety zawsze znajdzie się żmija, co ogień znów rozpali.
Z równowagi wyprowadzi.
Na dzień drugi stanie w drzwiach Twoich z pytaniem...
Cóż ja takiego zrobiłam, czym cię tak wnerwiłam?
Dość, że brzydko postąpiła, to bezczelna u drzwi mojego domu się zjawiła.
Do cholery znów mnie zniesmaczyła.
Strasznie toksyczna była...
powiedzmy, że jest to kolejna część mojej retrospekcji
Gniew w sercu mam na dnie
Pali, niszczy i zabija.
Dzięki Bogu powoli mija.
Niestety zawsze znajdzie się żmija, co ogień znów rozpali.
Z równowagi wyprowadzi.
Na dzień drugi stanie w drzwiach Twoich z pytaniem...
Cóż ja takiego zrobiłam, czym cię tak wnerwiłam?
Dość, że brzydko postąpiła, to bezczelna u drzwi mojego domu się zjawiła.
Do cholery znów mnie zniesmaczyła.
Strasznie toksyczna była...
powiedzmy, że jest to kolejna część mojej retrospekcji
środa, 7 kwietnia 2010
Pandemia XXI wieku
Fatalny początek końca świąt.
Wiejska impreza, to był mój błąd.
Wieczór przy whisky dobrze się zapowiadał.
Przyszła blaszka, szumu w koło narobiła,
Swoim zachowaniem mocno mnie wnerwiła.
Ludzki kataklizm wieku dwudziestego pierwszego.
Zaraza się rozprzestrzeniła, pandory puszkę
nowa choroba opuściła.
Kurde jak nie galerianka, to znów blacharka.
A za nimi konfidentów cała chmara.
Jeden z drugim ładnie Tobie w oczy.
A najchętniej z nożem do gardła człowieku by Ci skoczył!
Pamiętaj ziom jeden z drugim,
Trzymaj gardę,
Uważaj na sztucznych ludzi,
Jak sępy krążą Ci nad głową.
Nowa pandemia się rozwija, ludzi wykańcza i zabija...
słowami tymi opisuję pokrótce niektóre z ostatnich przeżyć, powiedzmy że retrospekcja ta jest swoistym krzykiem...
Wiejska impreza, to był mój błąd.
Wieczór przy whisky dobrze się zapowiadał.
Przyszła blaszka, szumu w koło narobiła,
Swoim zachowaniem mocno mnie wnerwiła.
Ludzki kataklizm wieku dwudziestego pierwszego.
Zaraza się rozprzestrzeniła, pandory puszkę
nowa choroba opuściła.
Kurde jak nie galerianka, to znów blacharka.
A za nimi konfidentów cała chmara.
Jeden z drugim ładnie Tobie w oczy.
A najchętniej z nożem do gardła człowieku by Ci skoczył!
Pamiętaj ziom jeden z drugim,
Trzymaj gardę,
Uważaj na sztucznych ludzi,
Jak sępy krążą Ci nad głową.
Nowa pandemia się rozwija, ludzi wykańcza i zabija...
słowami tymi opisuję pokrótce niektóre z ostatnich przeżyć, powiedzmy że retrospekcja ta jest swoistym krzykiem...
wtorek, 12 stycznia 2010
Jesienne wspomnienie- ulotna chwila
W niepogodę jesienną
Gdy wiatr szaleje
Gdy słonecznych promieni
Coraz mniej
Na próżno szczęścia szukać
Natchnienie pożądane
Ulotne niczym chwila
Liście jesienne
Tańczące na niebie
W rytm wietrznej muzyki
Babie lato
Uniesione w powietrze
Przyozdabia podniebny bal
Przy świetlików blasku
Scena jak z bajki
Żywa kolorowa
Niebiańska gra
Szkoda... że tak krótką chwilę trwa.
Z dedykacją dla Marzeny, która zainspirowała mnie do napisania tego wiersza;)
Gdy wiatr szaleje
Gdy słonecznych promieni
Coraz mniej
Na próżno szczęścia szukać
Natchnienie pożądane
Ulotne niczym chwila
Liście jesienne
Tańczące na niebie
W rytm wietrznej muzyki
Babie lato
Uniesione w powietrze
Przyozdabia podniebny bal
Przy świetlików blasku
Scena jak z bajki
Żywa kolorowa
Niebiańska gra
Szkoda... że tak krótką chwilę trwa.
Z dedykacją dla Marzeny, która zainspirowała mnie do napisania tego wiersza;)
sobota, 2 stycznia 2010
W Noc Grudniową
To była noc grudniowa,
Czarna, a jednak kolorowa,
Milionami gwiazd zdobiona.
Siedzę na ławce,
Patrzę w górę,
Patrzę w niebo
W światy odległe.
Siedzę na ławce,
Patrzę w górę,
Gwiazda mrugnąwszy
Spadać zaczęła.
Życzenie skryte wyszeptałem,
O kimś niezwykłym pomyślałem.
To była noc grudniowa,
Czarna, a jednak kolorowa,
Milionami gwiazd zdobiona.
Z oddali ku mnie
Ktoś zmierza,
Zbliża się nieubłaganie.
Zdumiony,
Oczom nie wierzę,
To Ona właśnie.
Ptactwo jakby
Za różdżki sprawą
Koncert zaczęło.
Rozmowa w tańcu
-a może-
Taniec w rozmowie.
Całą noc razem,
Jak wieczni kochankowie.
To była noc grudniowa,
Czarna, a jednak kolorowa.
Czarna, a jednak kolorowa,
Milionami gwiazd zdobiona.
Siedzę na ławce,
Patrzę w górę,
Patrzę w niebo
W światy odległe.
Siedzę na ławce,
Patrzę w górę,
Gwiazda mrugnąwszy
Spadać zaczęła.
Życzenie skryte wyszeptałem,
O kimś niezwykłym pomyślałem.
To była noc grudniowa,
Czarna, a jednak kolorowa,
Milionami gwiazd zdobiona.
Z oddali ku mnie
Ktoś zmierza,
Zbliża się nieubłaganie.
Zdumiony,
Oczom nie wierzę,
To Ona właśnie.
Ptactwo jakby
Za różdżki sprawą
Koncert zaczęło.
Rozmowa w tańcu
-a może-
Taniec w rozmowie.
Całą noc razem,
Jak wieczni kochankowie.
To była noc grudniowa,
Czarna, a jednak kolorowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)